zmęczony, nie-śpiący, wiecznie zapracowany
nie wiem kto komu wypominać może nieprzespane godziny, ciągłą bytność w pracy, potrzebę pieniądza...
wczoraj inny problem się pojawił i wybrnąć mi się jednak nie udało...
przyszedł zmęczony, nieobecny trochę, zły i zgryźliwy
a co się stało?
kolega się zabił
co mam powiedzieć?
na motorze jechał; ciężarówka, tir - szanse miał duże, nawet prędkości nie przekroczył... to się wymuszenie nazywa - z tym, że nie ten zginął, który zawinił
ciężka noc, na Jego głowie spoczęła identyfikacja ciała, nocy nie przespał
a my rano? już nawet nie wiem jaki rozmowa nasza tor przyjęła; On pretensjonalny, ja oburzona:
to chyba kłótnia...
wracając do wątku: nie potrafiłam przyjąć odpowiedniej postawy
słysząc o śmierci poczułam zazdrość, Tomek nie zauważył... taką mam nadzieję
jedna tragedia - dwie interpretacje
uczucia różne, nie styczne w żadnym momencie i sprzeczna ocena
akceptacja obojga
w Jego życiu wiele było śmierci: obraca się wśród ludzi, którzy igrają na cienkiej granicy podejmując wyzwanie, ponosząc skutki... pełna odpowiedzialność za własne czyny, spisany testament i zero obaw (?)
już wiem, że żywię dla nich szacunek - sama chyba nie wiem aż jak wielki
z pewnością: zazdroszczę
motory, rowery, jazda na krawędzi - adrenalina pozwala Mu wytchnąć i uwolnić się od obaw
jeszcze nie wiem od czego ucieka; twierdzi, że kocha życie, że tyle jest do zrobienia - czy to jest brak świadomości (przyjmując moją interpretację Jego zagubienia), czy ja się mylę, czy może coś czego nie rozumiem istnieje w Jego głowie?
nie spotkałam nikogo tak samotnego w tak wielkim tłumie; jak dotąd
czwartek, 19 sierpnia 2010
środa, 18 sierpnia 2010
myśl pierwsza: na wstępie
urzekł mnie, zainteresował, wzbudził ciekawość
nie wiem co jest w tym chłopaku, ale warto o tym napisać
jeśli tylko pozwoli mi siebie poznać odtworzę jego duszę; w kontekście do mojej
w relacjach nie można być obiektywnym
wystąpi dysonans i wszelkie zbierzności.
dziś zniszczył coś, co jeszcze nie powstało - w czwartek wzniecił ogień, który nie potrafił płonąć
zbyt wiele w nim sprzeczności; tak łatwe się one wydają
szuka i nie może znaleźć, czasem widzi więcej niż powinien, czasem nadinterpretuje, błądzi nie szukając drogi, chyba stojąc w miejscu...
nieustannie szuka celu, tak zwanego sensu...
... i jeszcze jedno
Jego dotyk, zapach, ciepło - jedna noc była ucieczką, schronieniem
tak wyglądało marzenie, którego nie śmiałam wypowiedzieć
a za którym tak bardzo tęskniłam
zapomniałam jak czasem potrafi być pięknie
nie tęsknię
rozumiem
jak sam powiedział:
"to było niezbędne
pragnienie nas dwojga, które pozwoliło wytchnąć
bo czasem tego potrzeba"
nie wiem co jest w tym chłopaku, ale warto o tym napisać
jeśli tylko pozwoli mi siebie poznać odtworzę jego duszę; w kontekście do mojej
w relacjach nie można być obiektywnym
wystąpi dysonans i wszelkie zbierzności.
dziś zniszczył coś, co jeszcze nie powstało - w czwartek wzniecił ogień, który nie potrafił płonąć
zbyt wiele w nim sprzeczności; tak łatwe się one wydają
szuka i nie może znaleźć, czasem widzi więcej niż powinien, czasem nadinterpretuje, błądzi nie szukając drogi, chyba stojąc w miejscu...
nieustannie szuka celu, tak zwanego sensu...
... i jeszcze jedno
Jego dotyk, zapach, ciepło - jedna noc była ucieczką, schronieniem
tak wyglądało marzenie, którego nie śmiałam wypowiedzieć
a za którym tak bardzo tęskniłam
zapomniałam jak czasem potrafi być pięknie
nie tęsknię
rozumiem
jak sam powiedział:
"to było niezbędne
pragnienie nas dwojga, które pozwoliło wytchnąć
bo czasem tego potrzeba"
Subskrybuj:
Posty (Atom)